Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/99

Ta strona została skorygowana.
VII.
Koniec mąk.


Ciemno jeszcze było prawie i ledwie piękny świt wiosenny zapowiadał ranek świeży i pełen życia, a już konie Adolfa stały w dziedzińcu. On chcąc ostatnie chwile pobytu w tym domu niegdyś swoim, ojcu poświęcić, nie odstępował jego łoża. Starzec w nocy miał się lepiéj trochę, nad rankiem zapadł gorzéj znowu, cały był prawie zimny, oczyma tylko przewracał, lecz mowy i władzy już nie miał. Lekarz wyjechał powiadając, że niéma tu co robić. Jednakże mimo zupełnego odrętwienia starca, zdawało się że musiał odzyskać przytomność z utratą