— Mówiła mi pani, że nie jest bardzo zdrowa — rzekł Sieniuta. — Powietrze Włoch, nowe widoki, rozrywka, uleczą ją.
Adrjan potrząsnął głową i siadł podparty na rękach, nad papierami. Sieniuta w tych godzinach pracy nie przerywał mu, siadał zwykle na uboczu, patrzał na ukochanego ucznia, i czekał w gotowości do rozmowy, do słuchania, gdyby Adrjan chciał go wezwać do tego. Często bardzo teraz w istocie przerywał sobie poeta, i albo ustęp jaki czytał, badając jakie na starym uczyni wrażenie, lub rzucał pytanie, chcąc rozwiązania wątpliwości jakiejś.
Tego dnia wszakże roztargniony był, nie mógł zebrać myśli, i rychło zamknął tekę, mówiąc, że potrzebuje spoczynku, że chce spać, śnić i marzyć.
Gdy się to działo, ostatnich dni zwłaszcza, hrabia Marjan, który się coraz bardziej czuł tu niepotrzebnym, rozmyślał, coby miał począć? Trzymała go trochę miss Rossa, trochę rozwiązanie tej tragedyi, na której akt ostatni trafił, w ostatku i pewne uczucie dla Adrjana. Nudziła go już jednostajność i przeciąganie się choroby; zrażało to, że bardzo małą i nieznaczącą grał rolę; lecz postanowił dotrwać jeszcze. Nie przyznawał się do tego może sam przed sobą, lecz być świadkiem ostatnich godzin wielkiego poety, zebrać materyał nieoceniony do jego biografii — miało dla niego także pewną ponętę. Radby był pochwycić ten poemat niewydany, stać się jego wydawcą i komentatorem. Byłoby go to w pewny sposób postawiło na świecie i przerwało nudy, na które bolał.
Nazajutrz więc przez matkę starając się zbliżyć do Adrjana, hrabia poszedł z rana do niej, aby pomówić o synu. Okazał tyle i tak gorącego współczucia dla przyjaciela, tak się oświadczał z zupełną gotowością na wszelkie dla niego usługi, iż tem sobie panią Klarę pozyskał.
Z wielką oględnością rzucił myśl, przypuszczenie iż towarzystwo poczciwego, zacnego, nieoszacowane-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.