Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

W istocie ona też to tak pilno rzucała na papier jeszcze jedno Włoch wspomnienie. Podróżni nasi zatrzymali się nieco, już by nie przeszkadzać jej, gdyż tuż koło niej przejeżdżać musieli, już aby się lepiej pięknemu przypatrzyć zjawisku. Hrabia szczególniej wlepił w nią ciekawe oczy.
Chociaż siedziała odgadnąć było można kibić kształtną i piękną, napiętnowaną tą siłą i zręcznością, jakie wychowanie angielskie, troskliwe o rozwinięcie cielesne człowieka, nawet kobietom ich nadaje. Nie była to nasza trwożliwa niewiasta, nawykła do spokojnego, niczem nie zamąconego życia pod strzechą rodzinną, ale niewiasta pani siebie, nie lękająca się niczego, znająca świat i życia warunki. Główka jej, której profil rysował się jak kamea na ciemnem tle lasów, podniesiona w górę, z rozpuszczonemi do koła ciemno blond włosami, tchnęła pewną siłą, dumą i zaufaniem w sobie...
Z natężeniem patrząc na krajobraz, brew nieco ściągnęła, duże niebieskie jej oczy wlepione były w dal, usta miała odrobinę otwarte jakby przez zapomnienie, i szereg perłowych zębów bielał między różowemi, maluśkiemi, ale wydatnemi wargami. Była tak śliczną, że nawet stary profesor, który wszelkiego piękna na ziemi był wielbicielem, z rozjaśnionem radością czołem wlepił w nią oczy.
Artystka byłaby może nie domyśliła się, że miała świadków swojego zachwytu, gdyby tuż stojące osiołki, które ją i jej towarzystwo przywiozły, zobaczywszy krewnych i znajomych, nie zaczęły się niepokoić mocno i poruszać, co przewodnika zmusiło do dania im nauki przyzwoitego zachowania się.
Miss Rosa, zaniepokojona tem, odwróciła główkę i postrzegła towarzystwo, które o kilka kroków zatrzymało się w milczeniu. Zmieszała się nieco z początku, ale poznawszy Adrjana, uśmiechnęła się zaraz i skinęła mu głową przyjaźnie, szybko album składając i powstając z siedzenia. Dwaj nieznajomi, towarzyszący mu, niewiele się ją zdali obchodzić.