Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zdradziłeś więc swą tajemnicę, zawołał Marjan, — poemat snuje się około historyi człowieka przez wieki.
— Z treści tej tajemnicy nie czynię, odparł poeta zimno. Widzę jednak ze smutkiem, iż mój stary jeży się na nią i — w zasadzie potępia.
— Czekaj, nie strzelaj i nie zabijaj — odparł Sieniuta z łagodnym uśmiechem. Ja nie potępiam nic i nie zabijam niczego w świecie. W ogóle nie ufam regułom i pewnikom, a piękno wielbię w jakiejkolwiek ono zjawia mi się postaci.
Nie znam poematu twojego, nie mogę wyrokować o nim z luźnej i suchej treści. Geniusz może z najniewdzięczniejszego zadania zrobić arcydzieło. Biblia powiada, że Bóg człowieka z gliny ulepił, człowiek też z błota może tworzyć cuda i z tchu powietrznego kamienie drogie..
Powtórzę ci jednak — poemat musi mieć krew, ciało i kości, inaczej dziełem sztuki nie będzie, będzie sprawą myśli wycieleśnionej i zbladłej.
— Ależ i ja inaczej nie pojmuję poezyi — przerwał Adrjan dosyć chmurno — i zamilkł.
— Przypomnij sobie Lukrecjusza — dodał Sieniuta; nie żyłby on dziś, gdybyśmy nie szukali w nim materyału do poznania starożytnego świata i jego myśli. Jako poemat pogrzebiony on został dawno, gdy mniej może wzniosły, a bardziej ludzki Wirgili żyje i zachwyca.
— Zachwyca? rozśmiał się hrabia — Wirgiliusz zachwyca?
Profesor odwrócił się ku niemu.
— Po łacinie, dodał — wierz mi pan, trzeba go w tym języku czytać, albo nie tykać wcale. Tak samo z Horacyuszem, z którym się ja nie rozstaję nigdy, boście mnie panowie z nim w ręku spotkali. Horacyusza tłumaczyć jest śmiesznością — poeci się nie przekładają.
— Odeszliśmy od przedmiotu — przerwał Adrjan, —