tem nadzwyczajnym i zręcznością niewieścią miss Rosa widocznie usiłowała się zbliżyć do Adrjana, tak jednak, aby odmiany w jej postępowaniu nie dostrzegł.
Poeta jeszcze się w początkach opierał urokowi jej, lecz po kilku dniach zdawało się, że naleganie profesora i wpływ miss Rosy podziałały nań wreszcie.
Adrjan począł nietylko nie unikać Angielki, ale nieznacznie jej szukać... Przed przyjaciółmi tłumaczył to, przyznać się nie chcąc, potrzebą studyowania niewieściego charakteru i duszy. Mówił, że miss Rosa jest dla niego zagadką, której rozwiązać nie umie.
Patrzący z dala dostrzegali jednak wyraźnie, iż Adrjan ulegał jej urokowi — i — ona, w początkach bardzo ostrożna, nieco chłodna, zapominać się zdawała. Taka miłość ujęta w formy towarzystwa, do którego oboje należeli, nie groziła wybuchem żadnym, ale mogła się stać cichym dramatem.
Adrjan był rozmarzony, sam się nie przyznając do tego przed sobą; miss Rosa w tej tragicznej miłości bez nadziei, dla człowieka na śmierć skazanego — może napawała się poezyą, której była namiętną kapłanką. Broniła się widocznie uczuciu ogarniającemu ją, coraz bezsilniej. Chwilami poddawała mu się z rezygnacyą — zapominała...
Adrjan teraz codziennie chodził do Tramontany, codzień po obiedzie do mroku przesiadywał na tarasie, zagadywał się sam na sam z miss Rosą i gdy go napędzano do domu, wracał cały rozogniony, tak, że co lekarstwem być miało, groziło już prawie niebezpieczeństwem.
Profesor namyśliwszy się, uznał za swój obowiązek napisać do matki. Uczynił to w sposób jak najoględniejszy, nadał pismu ton prawie wesoły, aby nie zdradzić niepokoju, — donosił jednak, że zdrowie Adrjana, zdaniem lekarzy nawet, potrzebuje wielkiej czujności i starania, a nadewszystko oka matki, bo
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/95
Ta strona została uwierzytelniona.