Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

121
DOLA I NIEDOLA.

mienie, ztamtąd i świat i ludzie wydają się inaczéj; tam wszystko co nie białe i nie pieszczone, nie jest już człowiekiem; tam w postaciach aniołów śmieje się szatan zwycięzca. Tyś przeżyła wiek nie zbliżywszy się do tych mamideł, i dobrze ci z twoją niewinnością, bo ci się świat lepszym wydaje; jam go trochę więcéj najrzał i brzydzić się nim nauczył. Tam fałsz, tam kłamstwo, tam samolubstwo, tam pycha i rozpusta królują: tam zguba. Jeżeli z tego ognia próbierczego wynijdzie czystym człowiek, o! to wielki! ale iluż ocalonych? a zgubionych tysiące!
— Ale Adaś wyniósł z domu...
— O! ten węzełek cnoty — przerwał Krzysztof — wyniesie jak ubogie człeczę, co idzie na służbę do dworu, i rzuci go w kąt, przywdziewając liberyę nową.
— Mój panie — odezwała się po chwili Anna, widząc rozgorączkowanie męża i smutnie łamiąc ręce, — ja nic nie mówię, proszę tylko i błagam ciebie: pomyśl, nie wyrywaj się gwałtownie, nie obrażaj ich. Oni dla Adasia tyle mogą: wiesz, że są bezdzietni, może dla imienia przybiorą go za syna, oddadzą mu majątek.
— A! na Boga! tego właśnie nie chcę! na myśl samą się wzdrygam! rzekł surowo pan Krzysztof. — Wiem czém to okupić potrzeba. Będzie się późniéj wstydził ubogich rodziców, będzie się pysznił swą wielkością jak dziecko szczęścia, wzbije się w dumę i pycha go zgubi. Nie! na czystéj duszy siermięga, tak go wolę!
Wielkim był w istocie p. Krzysztof, wyrzekając te słowa z zapałem poczciwéj duszy; a tak bohatersko jaśniała mu skroń, że zapał podbił wreszcie słabą niewiastę. Anna znowu przed nim uklękła.