Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

125
DOLA I NIEDOLA.

żupan, który do figury p. Krzysztofa doskonale przypadał.
Gdy on tak myśląc, wahając się, wybierał a walczył z sobą, — jejmość z drugiéj strony biegała, głowę łamiąc co przysposobić, aby na niczém w drodze nie zbywało.
Bo to podróż w owe czasy swojemi końmi, z popasami i noclegami, pościelą i kuchnią, niemałą była rzeczą; a te przestrzenie, które dziś przebywamy w kilku godzinach, trzeba było przebywać po dni kilka i kilkanaście.
Baltazar zajął się stajnią, bo konie i wózek do dalekiéj podróży były rzeczą kapitalną. Mocniejsza bryczka trzęsła okrutnie; ta, co lżéj nosiła, osie miała niepewne, a pakunku w niéj nie było gdzie pomieścić. Pierwsza też na trzy konie zdawała się za ciężką, a czterech dla zbytniego kosztu nie chciał brać pan Krzysztof, bo co to czwórkę wyżywić w Warszawie? Do tego trzeba było sprządz konie dobre i wypróbować je wprzódy, a uprząż i postronki opatrzyć, aby się potém w drodze co chwila nie psuły. Naostatek wybór woźnicy niemałą także był rzeczą, bo ten razem być musiał furmanem, sługą, stróżem i po trosze przyjacielem.
Napraszał się totumfacki ów Jermaszka, który wszystko umiał, a miłością dla państwa przechodził innych; ale pan Krzysztof ani mu dał mówić o tém, chcąc przy nim dwór zostawić. Z dwóch woźniców z powołania, jeden woził wprawdzie doskonale i był przytomny, ale pił jak gąbka, a upiwszy się bywał zawadyaką: trudno go było pilnować przy tylu karczmach po trakcie. Drugi poczciwy i trzeźwy, oleju miał za mało, do miasta trudno się z nim było poka-