Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

129
DOLA I NIEDOLA.

jaciel.. ów Zwinkowski, — a może go i znacie lub przynajmniéj o nim słyszeliście?
— Nie — odparł Baltazar.
— Był to niegdyś faworyt pana i pani kasztelanowéj, jedyne oko w ich głowie, filut, kawał dworaka, gładki i choć go przyłóż do rany. Póki sił stawało, posługiwali się nim, kochali, pieścili, obiecywali mu złote góry; Zwinkowski też żył cale sobie nie żałując, a o jutrze niewiele myśląc... Tymczasem licho, które nie śpi, poczęło mu w kościach łamać; stare grzechy dopominały się o skruchę... Gdy zaniemógł, gdy mu się kręcić było ciężko, a minę i rezon stracił, powoli się go pozbywać zaczęto, a owe złote góry i wielkie fawory zmieniły się w dość liche dożywocie. Dworak ów, który tak głowę górą nosił, co mu się zdawało, że bez niego kroku stąpić nie potrafią, nazajutrz przez kogoś młodszego i ruchawszego został zmieniony i rzucono go za drzwi jak sprzęt niepotrzebny. Ale mu to posłużyło do opamiętania. Gdym go teraz zobaczył nie poznałem z razu. Brodę do pasa zapuścił, o kuli się włóczy, zabrukał się, stetryczał, a znabożniał okrutnie. Miłość jego dla panów wielkich, co mu ją tak odwdzięczyli okrutnie, zmieniła się w nienawiść. Ni może im darować tego, że się bez niego tak łatwo obejść potrafili.
— Dowiedziałżeś się pan co o nich?
Nie było mi trudno dobyć z niego com chciał, bo z żalu człek prawi, i co jest, i czego może nie było, a zna ich dobrze, bo lat dwadzieścia przeżył na ich dworze. Otoż dla czegom wczoraj tak nagle wyruszył ze skrzypką, i dla czego dzisiaj powracam, i dla czego pochmurniałem, dodał Dyogenes. Źle się święci!