Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

6
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Po Janie III, Sobiescy mimo swych europejskich kolligacyj i niezmiernych skarbów schodzą bezpotomnie; po Stanisławie nie ma Leszczyńskich. Tam, gdzie ród podtrzymuje praca, talent, charakter, ofiara, a choćby jaka taka wspólność z narodem, trwa rodzina; jak tylko pan wyosabnia się, odstaje, oddziela, bądźcie pewni, że jego krew niedaleko popłynie, że imię zmaleje i wielkość się rozproszy.
Jakiś czas świeci zorza zgasłych słońc, ale gaśnie w końcu i noc po niéj znowu.
Tym bardzo prostym prawdom społecznym nie wszyscy wierzyć chcieli, bo każdemu bezmózgowemu sybarycie zdaje się, że jest wielkim człowiekiem, gdy ma za co kupić atłasu i aksamitu, aby się od siermiężnych ludzi odróżnić. Gdy do tego jeszcze ma się piękną, białą twarz, a trochę powierzchownéj ogłady, któréj nabywają i dobrze wychowane pieski: to już dosyć, że się żyje i świeci oczyma. A próżnowanie, to rzecz tak lekka i dobra! a używanie bez pracy tak smakowite, tak łatwo w nałóg przechodzi!
Ale wkrótce po tym rozpasanym mięsopuście następuje nieunikniony popielec: post nędzy i osamotnienia. Mnóztwo rodzin upadło tak podniosłszy się do szczytu, gdy sądziły, że raz osiągnięte stanowisko ekwilibryczną sztuką na wieki utrzymać się może, że na niém wytrwają bez potu.
Inne szczęśliwsze zachowały dostojność, ale je obaliła sama wielkość poświęceń dla kraju, bo na obywatelach w tém rozumieniu, jakie przywiązywano do imienia obywatelskiego, nie zbywało po wszystkie czasy. Civis polonus, jak civis romanus, wysoko patrzał ideałem. Czuł on, że w sobie stawić miał przykład chrześciańskiéj ofiary jednego za wszystkich, i starczył