Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

133
DOLA I NIEDOLA.

jak ci to buja; śliczności! rzekłbyś, ogromna na tém nadzieja. Ale poczekaj, poszło wszystko w trawę, w liść wybujało, i nim do żniwa, położyło się i gnije... Otoż tobie bujanie! Tak i z ludźmi, wierzcie mi: na dobrym gruncie bogactw, dostatków, wszystko buja, zwłaszcza gdy orka niegłęboka... a potém polegnie i zgnije... Bodaj czy to nie tak z tymi waszecinymi imiennikami — wybujali... a kto wie? może zgniją.
— O tak! o tak! rzekł nieco rozweselony dobrém porównaniem Krzysztof, leżą i gniją!
— Tak! gniją! dodał raz jeszcze Dyogenes. Ale na zgniliźnie, na gnoju, często coś pożytecznego wyrośnie, gdy przyszłość ziarno zasieje. Znaszże WPan historyę tych, co jegomości syna ukradli?...
— Ale wcale nie... przerwał gospodarz: ledwie wiem, że żyją. Co mnie oni tam dawniéj obchodzili! Byłem pewien, że się nigdy w życiu nie zetkniemy... nieszczęście inaczéj chciało... Coś tam się może słyszało, ale to jedném uchem weszło, a drugiem wyleciało.
— Jam to tam trochę świadomszy tych nieciekawych dziejów — dodał wolno Kapustyński, — tylko że nie ma co powtarzać. Jejmość, Wenus, sławna piękność swojego czasu, i po dziś dzień jeszcze z daleka bardzo się wspaniale prezentuje; kochało się téż w niéj co tylko było przedniejszego w Koronie i Litwie. Przekochała tak sobie życie na erdredenowych wezgłowiach, rozpieszczona pochlebstwy, nigdy surowszych nie nabywszy pojęć o świecie. O jegomości długoby było gadać.
— Ale mów, choćby długo! zawołał p. Krzysztof, — dobrodziejstwo mi uczynisz... Trzeba wiedzieć do kogo się idzie, aby zmiarkować, jakim tam gadać językiem.