Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

135
DOLA I NIEDOLA.

tunek znalazłby się w saméj truciźnie. Tak! w prawéj duszy rodzi ona nareszcie obrzydzenie, wstręt i zabija się sama własną siłą...
Dyogenes wyrzekłszy to, aby być logicznym z wczorajszém swém twierdzeniem, zabierał się daléj mówić, gdy p. Krzysztof mu przerwał ruszając ramionami:
— Przyznam ci się, że tego argumentowania twojego wcale jakoś nie rozumiem, i nie wierzę w zasadę.
— Bo świata zdradliwego nie znasz — zawołał pocąc się Dyogenes, któremu kłamstwo zawsze szło ciężko. Świat ten... tam dość wnijść, spojrzeć; niech cię jego woń obleci, niech ci jego powietrze wciśnie się do piersi, niech ci zagra muzyka onych pieśni Sardanapalowych, próżnobyś się żegnał i zażegnywał: jesteś zgubiony. Rozumowanie, groza nie pomogą, ale czasem rodzi się wstręt z nadużycia, które prędko przychodzi, rodzi się tęsknica do natury, do prostoty, do prawdy, do cnoty, do spokoju i człowiek wówczas jest uleczony, a dobrze uleczony, bo sam pragnie lekarstwa...
— Może to wszystko być, przerwał pan Krzysztof zimno, — ale się na takie cuda spuszczać nie godzi, i czekać aż złe wyrodzi dobro, bo to genealogia nie prosta...
— Czekajże, aż mnie zrozumiesz, rzekł Kapustyński. Będziesz miał w samém dziecku najlepszy znak tego, co ci zostaje do czynienia... Jeżeli ono rzuci ci się w objęcia z tęsknotą do was, z miłością wielką, a powie ochotnie: „Powracam!“ o! niech wraca, przytulcie je, zabierzcie... Będzie to uczta jak na przyjęcie syna marnotrawnego... Lecz jeśli chłopiec ze łzami opuszczać będzie te progi wyszlifowane, jeśli odwró-