marzyłam o takiéj miłości; ja dla niéj umrę z rozkoszą! Myślisz, że nie przeczuwam co mnie czeka? Byłażbym tak ślepą! Ja wiem, że każdą z tych chwil okupię gorzkiemi łzami, jękiem każde serca uderzenie, każdy dzień rokiem rozpaczy; ale dam życie z ochotą dla takiego snu, dla téj chwili marzenia. Jam nigdy tak nie kochała!
— Pani mnie przestraszasz doprawdy! szepnęła przyjaciołka z pewną zazdrością, którą zawsze witają uczucie cudze ci, co go już mieć nie są zdolni.
Hrabina chodziła żywo po pokoju.
— Tak — rzekła po cichu — życie moje upłynęło w zawodach... Szukałem kropli czystego uczucia, aby niém ochłodzić spalone usta, a pojono mnie żółcią przyprawną... Cóż byli warci ci ludzie, co mnie otaczali? Sterani za młodu, bez serc w piersi, kochający, ażeby się chwalić, pragnący, aby porzucić, zimni, nieszczerzy i znużeni więcéj niż zużyci... Do któregoż z tych ludzi, com nimi rzucała jak piłką, przywiązać się było można? To moja pierwsza choć u schyłku dni miłość — i ostatnia... Potém zawińcie mnie w biały całun, połóżcie w trumnie, a na wieku napiszcie:
Z tych kilku słów można już wnosić, co czekało Adasia; ale myliłby się ktoby z nich sądził, że hrabina była prostą namiętną zalotnicą. Wśród tego zepsucia powszechnego, które nie miało granic i nie znało wstydu, w duszach jak ta gorących, rodziło się pragnienie czystéj jakiéjś miłości, idealniejszego przywiązania. Taką miłością właśnie żyła stęskniona hrabina, pragnąca kochania, któreby ją nad ziemię podniosło. Adaś stał się dla niéj nadzieją, postanowiła go wypieścić dziecięciem, wykształcić, przywiązać, aby od-