Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

149
DOLA I NIEDOLA.

Na kasztelana i to już było wiele.
— Ja go późniéj nauczę pasyansu! dodał z uśmiechem do żony, która naturalnie nie mogła się nadziękować za dobroć kochanemu Jasieńkowi.
Podróż do Warszawy szła dosyć powolnie, a tymczasem Adaś rozkwitał wśród tych pieszczot rajskich, i rozbudzony do nowego życia, okazywał do niego niesłychane zdolności.
Najmniejsze słówko nie było dla niego stracone: patrzał, naśladował, domyślał się, zgadywał.
Hrabina, któréj pilno było popisać się ze swoim wychowańcem, a szczególniéj z jego nadzwyczajną pięknością, bo wówczas powierzchowność stanowiła jedną z najgłówniejszych zalet nietylko kobiety, ale nawet mężczyzny, — zatrzymała się umyślnie w Siedlcach pod pozorem odpoczynku, a jednego z ludzi posłała do Warszawy z bilecikiem do krawca Francuza, co dostarczał garderoby kasztelanowi, dając mu miarę Adasia, informacyę i żądając przygotowania dla niego kompletnych ubrań i zupełnie dworskiéj toalety. Szło jéj o to, aby się pokazał ubrany, aby ten brylant przybył w oprawie i lepiéj się wydał od razu. W istocie, potrzeba było i wdzięku chłopaka, i trafnego oka znawczyni jak kasztelanowa, aby w bardzo skromnéj odzieży przeczuć czém ma być ta istota wybrana, wydająca się dosyć dziwnie w powozie wytwornym hrabiny.
Siedząc w Siedlcach u pani hetmanowéj, hrabina niecierpliwiła się. Potrzeba było Adasia zamykać, nie wypadało go pokazywać nikomu, i dla stroju, i dla ledwie rozpoczętego wychowania. Dzień cały spędziwszy bez niego, wieczorem powracała do swojego mieszkania, i już w pokoju czekać na nią musiał chłopak, tak niecierpliwie widzieć go pragnęła... Na spędzenie