Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

154
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Konferencya ta, prelekcya i po niéj egzamin ucznia trwały dobrych godzin kilka; ale Adaś się nie nudził, czując, że ta próba miała zeń nowego uczynić człowieka, że nie obojętne, ale pełne znaczenia było zrzucenie skromnego kubraczka szaraczkowego, a przywdziewanie odzieży zbytku, próżnowania i przepychu.
W sukni takiéj niepodobna było pracować, ani być swobodnym w ruchach: wkładając ją, wdziewało się kłamstwo; były to uroczyste obłóczyny do zakonu fałszu wielkiego świata.
Zdziwił się Lenepreux chociaż miał dosyć wysoką opinię o zdolnościach polskiego narodu, a lubił powtarzać, iż Polacy są les Français du Nord, gdy ujrzał Adasia w nowém ubraniu swobodnego, jakby się w niém urodził.
Na pierwszy raz, przenikając i to nawet, że zbyt wytworny strój razić może po nazbyt skromnym, szczególniéj oczy kasztelana, Francuz ubrał go bardzo prosto, ale z wielkim smakiem, w aksamitną suknię czarną, perłową westę i resztę stosowną. Włosy musiał mu sam jako tako przyrządzić, bo ani fryzyera, ani peruki w Siedlcach nie było.
Po przebraniu trudno było poznać Adasia, i gdy hrabina posławszy na wzwiady kamerdynera, weszła do pokoju zniecierpliwiona długiém oczekiwaniem, cofnęła się zdumiona przed tą nową dla siebie postacią.
Dla czego? bo Adaś wydał się jéj może mniéj ponętnym, mniéj pięknym niż wprzódy... tego się wcale nie spodziewała. Oczy jéj nawykły były w tych sukniach widzieć świat, co jéj serca nie nasycił, który już znała do zbytku, po którym szukała wytchnienia przy świeżym wiejskim pączku różanym... W istocie Adaś