nym. Dawnego życia wspomnienia opanowały hrabinę, która na chwilę straciła z oczu nawet nowego ulubieńca. Litościwa Pamela wiedząc, że tém pani swéj zrobi przyjemność, skinęła na chłopaka i wyśliznęła się z nim przez małe schodki, wiodąc go do dolnych pokoików dla niego przeznaczonych, wprost pod apartamentem hrabiny. Adaś zastał i tu gościnny ogień w kominie, lokaja we drzwiach i wszystko czego mógł potrzebować, aż do papieru, kałamarza i kilku rzuconych trafem książek.
Z pokoiku Adasia jedno tylko okno patrzało na ulicę. Pamela zainstalowawszy więźnia w jego celach zostawiła go z uśmiechem, życząc mu odpoczynku po podróży, dopóki nie dadzą znać, że wieczerza gotowa.
Adaś podziękowawszy jéj, spojrzał ledwie na przepychy otaczające go i pobiegł do okienka, przez które widać było część ulicy, oświeconéj zapaloną przed pałacem latarnią. Migały mu przed oczyma powozy przelatujące w całym pędzie, przesuwające się coraz nowe postacie, i ten kalejdoskop uliczny, który w nocy jeszcze fantastyczniejsze przybiera oblicze. Patrzał i zadumał się.
Cóż mu było? Oto nie wiedzieć dla czego ścisnęło się serce, uczuł się w tém morzu kropelką, a pycha i żądza jakaś już mu rozrywała piersi, pragnąc czegoś nieokreślonego... wielkiego...
Tymczasem na górze hrabina biegała, śmiała się posyłała; wychowaniec przyszedł jéj na myśl parę razy, spytała nawet o niego, ale uspokojono ją tém, że poszedł odpocząć na dole.
Nazajutrz potrzeba jéj coś było mieć od Łazarewiczowéj, brakło wstążek, trzeba się było rozpytać o ekwipaże, a nadewszystko przed wyjazdem z domu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.
158
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.