Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

164
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

za jedném wejrzeniem odgadła wszystko. Kasztelanowa udała, że tego nie widzi; posadziła chłopaka przy stole, dając mu kawę, uśmiech i ciche słówko serdeczne; potém zwróciła się prawie z tryumfującą minką do przyjaciołki, która jéj szeptała do ucha:
— Otóż i po tajemnicy! odkryć ją bardzo łatwo...
— Jaką? udając zdziwienie spytała hrabina.
— O! nie kłam, boś do tego niezręczna. Taki chłopak, taki kwiatek, cherubinek, choćby był sto razy nieokrzesańszym niż ten jest, nie może być dla kobiety obojętny... to przecudny obrazek.
— Ale to dziecko!
— Dzieci wyrastają! Cicho! nic nie mów, bo nie uwierzę... tylko pozwól, żebym ci powiedziała słowo... Czy on rozumie po francuzku?
— O! rozumie i mówi już trochę.
— Chodź do okna...
Wzięły się pod ręce i pociągnęły powoli, rzucając oczyma na siedzącego Adasia; twarz hrabiny płonęła.
— A! spojrz de Rive moja! zawołała nie mogąc się powstrzymać... il est adorable!
— Cudowny! un marbre antique! Ale Julio droga, żal mi ciebie: niech cię Bóg uchowa od podobnéj miłości.
— Któż ci mówi o miłości! Kocham go prawie po macierzyńsku.
— Wstydź się! oczy twoje zadają ci kłamstwo..... Ta miłość to zguba, to śmierć dla czułego serca jak twoje... Więc przygotowałaś się na nieuchronne męczarnie?...
— Ale to dziecko! szepnęła hrabina ruszając ramionami i niebardzo wiedząc co mówi.
— Julio! posłuchaj mojéj rady: wypędź go ze swego domu. On wniesie z sobą łzy, rozpacze, śmierć: to po-