nętny kielich trucizny... na dnie jego — ostatnia życia kropelka.
— Tobie się śni, nie wiedzieć co! odparła kasztelanowa zmieszana, ciągle trzymając oczy wlepione w Adasia.
— Śni mi się! bodajby się nie wyśniło! sny często bywają prorocze. Śni mi się! ha! dobrze! pozwól więc, pójdę i spróbuję dla zabawy zawrócić mu głowę: co ci to szkodzi? Jam bezpieczna, bom chłodna!
P. de Rive postąpiła krok ku Adasiowi, spoglądając na przyjaciółkę, która poczynała blednąć i śmiała się sucho, gniewliwie prawie, straszno.
— Na to nie pozwolę nigdy! wybuchnęła nareszcie chwytając ją za rękę, — nie chcę tych żartów, mógłby oszaleć... Tak młody jeszcze, tak niewinny, tak prostoduszny i pełny wiary... a tyś taka Syrena!
— Cóż ci to szkodzi!
— Ale nie chcę! stanowczo odezwała się hrabina, bledniejąc coraz mocniéj, tak ją myśl sama dręczyła.
Spojrzały na siebie, zrozumiały się; dla p. de Rive nie było tajemnicy.
Chłopak tymczasem siedząc u stolika pił kawę, ale oczy jego wlepione były w tę drugą kobietę prześliczną, jakiéj jeszcze w życiu podobnéj nie widział... Przez jéj źrenice czarne, rozognione, tryskał na niego ogień, sypały się iskry.
Ta druga wydała mu się w téj chwili — któż wie! — może piękniejszą od pierwszéj. Była tak na oko młodziutka, tak wesoła, trzpiotowata, a usta jéj tak wiśniowemi uśmiechały się wargami, a czarne źrenice takim ogniem paliły, dobijały się tak chciwie i ciekawie do głębi jego serca! Zniecierpliwiony Adaś nie wiedział co począć z sobą, gdy hrabina, któréj pilno
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.
165
DOLA I NIEDOLA.