rodzin w kraju, żadnego języka ortografii i grammatyki nie znali gruntownie.
Listy pań i panów rzadko są pisane w polskim języku, a po francuzku bazgrane są bez ortografii i stylu: znać w nich nabyty żargon, przy zupełnéj nieumiejętności prawideł.
Toż samo przebija się w pojęciach, które są płytkie i mają jakiś pozór logiczny, ale im brak głębi: są to malowane nieźle dekoracye, po za któremi sterczą kije i nieociosane drewna.
W salonach wyżyna pojęć nie była tak wielka, by jéj lada trochę otarcia i sprytu nie dozwoliło dosięgnąć. Znaliśmy resztki tych ludzi, co świetnieli niegdyś na dworze Stanisława Augusta, a byli straszliwego i osobliwszego na dworaków tak światłego pana, nieuctwa; ale za jednym mówiła młodość i świeżość, za innymi potulność, usłużność, dworactwo, za wielu stosunki, imiona, urodzenie: świat nie był wymagający. Takich postaci jak Jan i Ignacy Potoccy, jak Czacki i Kołłątaj, niewiele się spotykało.
W listach ks. Adama Czartoryskiego do Juliana Niemcewicza (niewydanych)[1], znajduje się wzmianka o kierunku wychowania wieku, charakterystyczna, jako nauka dla młodzieńca...
„Dzisiejszy wiek — powiada książę wojewoda — chce liznąć wszystkiego, a nic zgłębić nie umie: strzeż się WPan, byś nie poszedł jego torem, do czego może nawet masz skłonność, któréj się bronić potrzeba.“
Książę doskonale oceniał charakter wieku.
- ↑ Przeszły one od autora téj powieści do Świdzińskiego zbiorów.