Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

173
DOLA I NIEDOLA.

Kasztelanowa, jako kobieta i córka swojego czasu, inaczéj też wychowania dla swego ulubieńca pojmować nie mogła: chciała téj rzeźbie, którą wykonała natura, dać tylko zwierzchnią pozłotę. W XVIII wieku dużo rachowano na tę naturę. Wiemy, jaką rolę przeważną w wychowaniu naznaczał jéj J. J. Rousseau, który w tém także był tłómaczem ogólnych przekonań; cóż dopiero inni, dla których natura zdawała się zdrojem odradzającym i przeciwniczką cywilizacyi źle podjętéj? Czując, że trochę zbłądzili z drogi, zdawało im się, że przez ten wymarzony stan natury, wynalazek wyobraźni rozkołysanéj wspomnieniami złotego wieku, powrócą na prawy gościniec. Gniewano się na cywilizacyę, jak gdyby ona do czegokolwiek im przeszkadzała, na formy, na zepsucie przez nie niby zrodzone; gwałtem szukano poprawy w stanie natury, nie wiedząc, że owa natura filozofów podobna do krajobrazów Bouchera z fioletowemi drzewami, karmazynową ziemią i niebem zieloném, istniała tylko na palecie artystów, którzy się jéj nigdy nie przypatrywali.
Zdziwił się mocno Adaś, gdy p. Merlon, przyjaciel domu, niegdyś sekretarz hrabiny, staruszek mały, blady, chudy, kaszlący, ospowaty, zaczął mu od pierwszego ranka sprowadzać nauczycieli jednego po drugim. Musiano nagle i pilno zaraz umawiać się o godziny, znaleźć czas na wszystko, więc i na fechtmistrza, i na konną jazdę w rajtszuli, bo Adaś oklep tylko na siwéj ojca kobyle w czasie wakacyj instynktem wrodzonym uczył się trzymać nieco... i na język francuzki, klucz wszelkiéj mądrości, i na włoski, i na niemieckiego trochę, a w końcu na geografię i historyę.
Nawał tych lekcyj przestraszał nieco chłopaka, dla którego życie w Warszawie coraz się jakoś groźniéj