Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

178
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

dy, nie widział wcale sobie potrzeby żałować, i piwnicę miał zasposobiona gdyby dziedzic, i powozy, i konie, i co się patrzy do tego.
Za co zaś lubiło go oboje kasztelaństwo, którzy wiecznie pieniędzy potrzebowali, w pewnych zwłaszcza roku terminach, że pan Wojciech nie czyniąc im próżnych uwag, nie troszcząc się zbytecznie o przyszłość, gdy do niego napisano: „Dawaj pieniędzy!“ na ów klucz Lisowski brał u szlachty co wlazło, i tak się kręcił, że mu procesów o wypłaty nie robiono. Gdy bardzo było pilno, starościc przez stosunki swe ze szlachtą, parę tysięcy dukatów w najgorszą posuchę zawsze umiał wynaleźć.
Ten tedy p. Wojciech Kuna, mieszkający niezbyt odlegle od Wólki i Białéj, był naturalnie w położeniu, z którego łatwo mógł dostawać języka. Dowiedział się on wprędce o tem, jako sobie kasztelaństwo Adasia przywłaszczyli, na co dużo głową kiwał; potém doszedł doń rozgłos alarmu, jaki podniósł p. Krzysztof z powodu utraty syna; w ostatku p. Melchior, który z nim żył dobrze, doniósł mu, że brat jego stryjeczny wybrał się do Warszawy, z głupim, jak powiadał, projektem zrobienia wrzawy o gwałt i odebrania syna.
Zasłyszawszy o tém wszystkiém, bo się to jakoś bardzo rozbębniło po sąsiedztwie, p. Wojciech zaniepokoił się wielce: zawołał bojara Seredę, który zwykł był do Warszawy z listami i pieniędzmi jeździć, dał mu konia skarbowego i biedę kutą, a kazał co najrychléj dążyć do stolicy, z pilnym do rąk saméj pani skryptem.
List p. Wojciecha, jako dokument współczesnego stylu, pozwalamy sobie umieścić w całości, dosłownie go przepisując z oryginału: