smarkacze gdy chrząszcza złapią: zawsze taki w końcu kot schrupocze, a dzieci zadepczą. Jak się tobie zdaje, paniczyku — mówił daléj podpalając w piecu z wolna — czy to tobie dola czy niedola?
— O! ja nie wiem... rzekł Adaś.
— Toście dobrze powiedzieli, bo to tylko Bóg wie; ale taki pewniéj bieda niż rozkosz... Co oni z ciebie jeszcze zrobią, czy człowieka czy cacko? Widzieli wy, co to tam u nich na górze po stołach, po półkach, po ścianach, tych świecideł, tych błyskotek? Aby no i was nie wykierowali na tego papugaja zielonego, co tam w klatce gada, albo na tę małpę, co ją jegomość trzyma na łańcuszku.
Adaś się zaczerwienił, ale stróżowi rozwiązały się usta i gadał nic nie zważając.
— A ty wiesz paniczyku, że mnie ciebie kazali pilnować? Już ja taki dopilnuję, ale czy tyby chciał uciekać? Miałby ty rozum póki czas; jabym za ciebie w skórę wziął z ochotą: więcéj jak dwadzieścia nie dadzą, bo ręce mają słabe i wprzódy ich zaboli bić, niż mnie wytrzymywać.
— Ja? uciekać — zawołał zdumiony Adaś — ale mnie się to i nie śni! Ja przecię przyjechałem z dobréj woli.
— A gdzie twoi rodzice? daleko?
— O! daleko! aż pod Białą, het! ku Łomazom.
— Oj! oj! zakrzyknął stróż: to ty z Podlasia!
— A tak!
Iwan się aż zaczerwienił: zdało mu się, jakby nagle swój rodzony kraj zobaczył.
— Wy nie wiecie, że ja też z Lisowa, to tam niedaleko. A gdzie rodzice mieszkają?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.
196
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.