Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.

229
DOLA I NIEDOLA.

rzekł zimno Zgaga: że pani hrabina jest chora, a pan kasztelan na polowaniu.
Stolnikowicz obejrzał się jakby szukał kija, zmarszczył brew, i wcale niezmieszany tą impozycyą, popatrzywszy długą chwilę w oczy panu Zgadze, tak, że zmusił go w końcu do spuszczenia w dół wejrzenia, splunął mu pod nogi, i nie skłoniwszy się wyszedł.
— Ho! butny szlachcic! rzekł trąc czuprynę Zgaga, który jak wryty pozostał w miejscu i patrzał na plamę na podłodze, — butny szlachcic, ale go przecię ostudzimy... Co za szczęście, że mu nie przyszła ochota plunąć mi w oczy!.. gotowa byłaby historya!
Ledwie się drzwi za panem Krzysztofem zamknęły, blada twarz saméj pani ukazała się z za drzwi przyległych. Widać było; ze stała niedaleko, że słuchała całéj rozmowy. Weszła powoli z załamanemi rękami. Najmniéj baczny postrzegacz mógłby był z wejrzenia na nią przekonać się, że w całéj téj dziwnéj historyi, nie prosta fantazya, ale serce, ale namiętność jakaś grała rolę przeważną. Kasztelanowa była dziwnie zmieniona, strwożona, wylękła: dwie jasne łzy kręciły się jéj na powiekach.
Zgaga spostrzegł dopiero, że rzecz była ważniejsza, niż mu się z razu zdawało.
— A! mój Boże! mój Boże! zawołała: panie Zgaga! co to będzie? to jakiś straszny człowiek!
— Nie pani, to tylko grubianin i po wszystkiém, rzekł spokojnie pan Tymoteusz.
— Cóż on począć myśli?
— Nie wiem, ale sądzę, dorozumiewam się, prawie jestem pewien, że powlecze się ze skargą do króla... Trzeba go tylko znużyć... przewłoką. Poradzimy na to, aby łatwo posłuchania nie dostał. Niech się wy-