Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.

239
DOLA I NIEDOLA.

zkądinąd. Nie postrzegł tego pan Krzysztof, zajęty aż do łez swoją dolą i przygodami. Opisał mu wszystko, i jak go naostatek przyjęto u kasztelaństwa, i co daléj czynić zamyśla.
Tymczasem Piotr lampki nalewał, sam je gładko bardzo wypróżniał, skinął o drugą butelkę, i milcząco głową kiwał, a rękami gestykulował tylko.
— Coż ty mi radzisz? co mówisz? zapytał w końcu stolnikowicz.
Młody człowiek głęboko zdawał się zamyślony, wzdychał nawet.
— Sprawa — rzekł po chwili — dziwna, niepraktykowana, osobliwsza, z Tysiąca Nocy: dalipan trudno nawet co poradzić. Ja zbyt jestem młody i mało doświadczony, nie śmiem panu dobr. mojéj rady narzucać. Zamiast niéj — dodał zniżając głos — gdybym panu dobrodziejowi odmalował co się tu u nas dzieje, jacy ludzie! co za roboty! ile zepsucia! (tu westchnął z głębi potężnych piersi), nie zadziwiłbyś się, że i to stać się mogło! Warszawa... Sodoma i Gomora! mości dobrodzieju! Gdzie tu znaleźć sprawiedliwość? gdzie serce? gdzie poczciwość? A! smutne to dzieje; ale im dłużéj tu człek siedzi, tem mu świat więcéj brzydnie.
Nierzadko naówczas spotykały się postacie podobne do Piotra Dobromira Zaklickiego, żyjące w tym świecie a wielce mu niechętne, oddychające powietrzem, które uznawały za zatrute, widzące wszystko czarno, a zasmalające się dobrowolnie. Dobromir zaczął od tego, że odmalował p. Krzysztofowi z wielkim zapałem króla, dwór, stolicę, panów, społeczność z jak najgorszéj strony.
Naturalnym wnioskiem tego obrazu było, że się tu