Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/258

Ta strona została uwierzytelniona.

250
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

nie, nic nie żądam, każ mi tylko powrócić dziecię moje! chcę mojego dziecięcia!
— Hm! przebąknął skłopotany król, poprawiając w kominie: jakoś to rzecz niejasna; potrzebaby spytać i kasztelaństwa... audiatur et altera pars.
— O! nie przeczę temu, sprawa jest tak w istocie dziwna, że się niepodobną do wiary wydaje N. Panie! zawołał p. Krzysztof. Ale nie każże mi królu czekać napróżno, sądź po ojcowsku, sądź jako Salomon mądry, ale prędko... Nie lękam się tego, co oni na obronę swą odpowiedzieć mogą. Bóg, sprawiedliwość, prawo natury za mną mówi.
Poniatowski zamyślony, otrząsł pyłek jakiś, który się zatrzymał na żabocie; piękna jego ręka, na któréj błyszczał soliter w złotym pierścieniu, biała, pulchna, wypieszczona, kobieca, prześlicznie się wydawała w koronkowych mankietach.
— Wszystko się zrobi co można, odparł powoli. Ale kochany panie O..., dodał: zważ dobrze, proszę, co czynisz... Chłopiec wzięty przez ludzi majętnych, mógłby odebrać dobre wychowanie, mogliby go usynowić późniéj.
— Daruj N. Panie, ja właśnie tego nie chcę! rzekł stolnikowicz.
— Wychowanie — przerwał król.
— Ja właśnie tego wychowania przemądrego się obawiam. Uczynią mi z dziecka panicza, ja chcę ubogiego szlachcica, któryby zagon swój orał i po prostu Pana Boga chwalił. Z tych zniewieściałych pół Francuzów, pół Niemców pociechy mieć nie będziemy.
Król pobladł, popatrzał i zaciął wargi.
— Wolałbym — rzekł — abyście to waszmość jakoś między sobą, po familijnemu ukończyli zgodnie.