Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

255
DOLA I NIEDOLA.

nie mogli. Sprawcą metamorfozy było czarodziejstwo uczucia.
Z płochéj i roztrzepanéj stała się poważną i obojętną, prawie zimną dla ludzi, żyjąc w sobie, swym skarbem — nadzieją. Listy Adasia, pamiątki po nim, jego portret, z którym godzinami się zamykała, zajmowały ją tylko.
Wstydziła się swéj przeszłości trzpiotowatéj, bez uczucia przeciągniętéj tak długo... Jedném słowem, hrabina kochała, i stała się inną istotą, rozpromienioną, ubłogosławioną świętością tego uczucia, które nawet będąc występném, ma w sobie jakiś pierwiastek nadziemski.
Hrabina od młodości, od dzieciństwa należała całkiem do swojego wieku. Była płochą jak wszystkie jéj towarzyszki, lubiła bawić się i draźnić, wywoływać miłość i odpychać ją, udawać uczucie i szydzić z niego, męczarnią ludzi naiwnych podrzucać jak kot myszką. Teraz to wszystko wydawało się jéj profanacyą, występkiem, a wspomnień młodości znieść nie mogła, odpychała je jak pamięć ciążącego grzechu.
I stała się dobrą, i była łagodną a łzawą jak nigdy; pragnęła, by wszyscy ją otaczający byli szczęśliwi, aby jéj miłości przygrywała harmonia chórów całego świata.
W dniu, o którym mowa — był to dzień skwarnego lata, — Adaś właśnie miał powrócić z Paryża, aby już pozostać z nimi. Lato mieli spędzić na wsi, w gąszczach zielonych ogrodów, wśród uroczystéj ciszy wiejskiéj; na zimę chcieli powrócić z nim do Warszawy, a hrabina jakby utworem swym i tryumfem miała się nim pochlubić przed światem.
Teraz Adam był już mężczyzną, wychowanym