pójście. Gdy Julia podobała się królowi, i jakiś czas widocznie była w łaskach, Krzysia nie spała, nie jadła, nie miała chwili spokoju, zabiegała na wszystkie strony, póki jéj nie wyrwała serca N. Pana. Dokazała tego choć na krótko: miała swoją chwilę tryumfu. Zerwały z sobą dosyć głośno, ale obie zapomniane wkrótce, pogodziły się, narzekając wspólnie na niestałe serca mężczyzn. Kochanków Julii bałamuciła Krzysia, odbierała ich jéj, ale łatwo potém było na nich samych zrzucić winę; a choć serce Julii cierpiało mocno, Krystyna potrafiła ją potém przekonać, że nic a nic nie była winna, że nie miała myśli jéj szkodzić, że została oplątaną, wciągniętą... ofiarą!
Zrywały z sobą nieustannie i godziły się z równą łatwością. Były chwile, że się kochały w sobie i nienawidziły, żyć z sobą długo nie mogąc, a tęskniąc do siebie.
Kilka lat odetchnienia, podróż Krystyny, niewidzenie się dłuższe, zatarły pamięć dawnych bojów i walk, a Julia miała znowu to mocne przekonanie, że Krystyna jest jéj najlepszą przyjaciołką. Jakoż powitały się z zapałem w Paryżu po długiéj rozłące, i przesiadywały z sobą po dniach całych, opowiadając sobie dzieje tych lat, które przebyły każda w innéj stronie. Julia otwartsza, dobroduszniejsza, wyznała wprędce swą miłość, nadzieje, plany przyszłości, wszystkie cierpienia i niepokoje, policzyła łzy, które wylała z tego powodu... Tak potrzebowała serca, któremuby się zwierzyć mogła, któreby ją zrozumiało!
Krzysia stokroć zimniejsza od przyjaciołki, daleko chłodniéj zepsuta, serce miała uśpione; nie budziło się ono z letargu, w który wpadło po pierwszych w życiu cierpieniach. Gorzała głowa i zmysły chwilowo; su-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/285
Ta strona została uwierzytelniona.
277
DOLA I NIEDOLA.