Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.

285
DOLA I NIEDOLA.

kach i płakał potniejąc coraz mocniéj... Poczciwe to tłuste stworzenie umiało kochać niezbyt wykwintnie, niegadająco — ale głęboko i trwale...
Nierychło jakoś po tych preliminaryach, gdy się Adam zupełnie oswoił i spoufalił z hrabiną, znalazła ona, że źle czyta po francuzku głośno. Był to talent, do którego naówczas pewną przywiązywano wagę; a że Krzysia grywała w towarzyskich teatrach i uchodziła za doskonałą lektorkę, postanowiła mu kazać czytać przy sobie w poobiednich godzinach.
Przy tych czytaniach, w których Rousseau i poeci często występowali jako użyteczni pośrednicy, poczęły się nieśmiałe rzuty oka, westchnienia tłumione, rozmowy ogólne o tém uczuciu, które się zowie miłością. Adam kochał Julię, ale był młody, a nowa nauczycielka, starsza od niego, umiejętna, wprawna, a nadewszystko chłodna. Szło powoli, bardzo powoli, nieznacznie, ku czemuś nieobrachowanemu.
Adam najprzód zaczął powątpiewać, czy przyszłość swą w dobrych złożył rękach, a wiemy, że uczuciem panującém była w nim ambicya. Widocznie ani kasztelan, ani Julia nie mogli dla niego uczynić tego, co mu przyrzekli. Rodzina X....ch, do których należała z siebie i z męża Krystyna, daleko była możniejsza i silniejsza; majątek wdowy ocalony bardzo zręcznie, zapisy jéj na fortunie mężowskiéj, dawały jéj położenie niezależne i świetne. Wielu wierzycieli nieboszczyka odeszło z kwitkiem i łzami, ale Krystyna zachowała znaczniejszą cześć ogromnéj fortuny.
Przemawiając najprzód do ambicyi, wdowa była pewna, że pociągnie ku sobie młokosa; ale od zwątpienia o kasztelanowéj do powzięcia myśli zbliżenia się ku pięknéj Krystynie, jeszcze było bardzo daleko...