Adamowi samemu, bez pomocy nauczycielki, do głowy przyjść to nie mogło.
Komedya, któréj plan zawczasu doskonale był osnuty, rozłożona na akta, sceny, monologi; komedya, w któréj i listy, i subretki, i powiernicy grali pewne role, przeciągnęła się, ale wykonała po myśli. Krystyna nie chciała się zdradzić, że ją tak zręcznie ułożyła, a gdy po raz pierwszy ręce ich spotkały się i zadrżały (wdowa doskonale umiała płakać i drżeć na zawołanie), gdy Adam ośmielił się szepnąć, że jego serce... czuje dla niéj tyle — wdzięczności — tyle niewysłowionego przywiązania... wdowa odepchnęła go z doskonale naśladowaną rozpaczą.
— Szaleńcze! zawołała: wieszże ty co czynisz? To moja siostra, to przyjaciołka! Ja kocham ją nad życie, jéj szczęście droższe mi jest nad moje własne... jam tyle jéj winna... ty wszystko! Zdradzić ją! a! raczéj umrzeć!.. Idź z oczu moich, widzieć cię nie chcę!... Idź! nie pokazuj mi się!
Adam wziąwszy ten wybuch za szczery i prawdziwy, odszedł pomieszany, przelękły. Ale nazajutrz kazano mu powrócić dla wysłuchania nauki moralnéj, by nie śmiał nadal... marzyć o niczém podobném.
Dano mu wszakże przebaczenie z warunkiem, aby więcéj nie grzeszył.
Następnych dni jednak ośmielano go jakoś do złamania uroczystych przyrzeczeń; potém były mowy o gwałtowności uczuć, opowiadanie różnych historyj, w których z miłości rodziła się najczarniejsza niewdzięczność; daléj napomykano o losach téj biednéj Julii i jéj rodziny, — i tak aż do końca, aż do spoufalenia zupełnego, aż do jasnych nareszcie projektów świetnéj przyszłości.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/294
Ta strona została uwierzytelniona.
286
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.