jak inne, choć się w coś szlachetniejszego przybiera Czasami, wyjątkowo wiedzie on do dobrego, jeśli mu towarzyszy choć iskierka sumienia, choć drgnienie serca, choć połysk rozumu; częściéj jest to uganianie się za czémś nieokreślonem, wymarzoném, jak w innych namiętnościach człowieka: zdobyty cel dopiero okazuje całą czczość zabiegów, całą próżnię planów. i nadziei.
Z téj strony dobrze Adama poznać musiała wdowa: albowiem obok obrazów cichego domowego szczęścia, okazywała mu odległe perspektywy świetnych losów tego, któryby został jéj mężem; mówiła mu o dostojeństwach, o stosunkach, o rodzinie swéj nadewszystko przemożnéj w kraju i umiejącéj popychać tych, co z blizka lub z dala do niéj należeli.
Znana zresztą była familia ta w Polsce z wielkich bogactw, z wielkiéj buty swojéj i pańskości, i z tego dobrze zrozumianego interesu własnego, który ją łączył całą w jedno jakby solidarne stowarzyszenie.
Członkowie tego rodu wcześnie poczuli instynktowo, że każda familia pragnąca dojść do przeważniejszego stanowiska w narodzie i na niém się utrzymać, powinna trzymać się za ręce. W każdéj rodzinie są ludzie różnych usposobień, talentów, zdolności, środków; idzie o to, aby to związkiem krwi przygotowane towarzystwo akcyonaryuszów uorganizować tak, aby żadna siła stracona nie była, a każda szła na korzyść ogółu. Celowała w tém familia X..., która zawsze tak rozporządzała członkami swymi, że na wszelki wypadek była reprezentowana we wszystkich obozach i stronnictwach. Jeżeli kraj dzielił się na dwie partye popierające pretendentów do władzy, szli jedni po lewéj, drudzy po prawéj stronie, i w ten sposób mieli z obu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/296
Ta strona została uwierzytelniona.
288
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.