Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/306

Ta strona została uwierzytelniona.

298
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

matki się nie przypisał. Anna tylko za pośrednictwem kasztelanowéj posyłała mu listy kreślone pokątnie, tajemnie, gdyż ojciec i tego bronił... Na tych pismach biednéj matki często łza zaschła przylatywała do syna.
Smutneż to tam było życie w tym kątku osamotnionym zdradą dziecka!
P. Krzysztof powrócił do domu na pozór uspokojony, ale zabity na duszy, i wchodząc na próg, gdy mu się żona rzuciła na szyję pytając o dziecię, odpowiedział jéj surowo:
— Nie mamy syna... pochowaliśmy dziecię; więcéj o niém ani mowy, ani wspomnienia.
— Widziałeś go? spytała drżąca matka.
— Nie! nie! nie zobaczę go więcéj, i widzieć nie chcę tego trupa — rzekł ojciec. Pocałował ją w czoło, poczuła łzę razem z uściskiem, i na tém się rozmowa skończyła. W tym dworku opustoszałym, więcéj już nie wspomniano o straconém, niewdzięczném dziecięciu. Napróżno matka próbowała z razu półsłowem, potém westchnieniem go przypomnieć, próżno rzucała tak jego listy, aby ojciec musiał na nie spojrzeć: stary pozostał nieugięty.
Ale to stoickie postanowienie złamało go: postarzał, pochylił się, upadł, świat dla niego nie miał przyszłości. Całemi godzinami klęczał przed obrazem Ukrzyżowanego, całe niekiedy noce spędzał leżąc przed nim na twardéj podłodze; a gdy dla pociechy żony strapionéj i niespokojnéj o niego, starał się czasem weselszą twarz przybrać, to mu wśród półuśmiechu zbiegały marszczki na czoło, a łza głębokiemi ich fałdy ukradkiem spływała.
Aby się zająć i od myśli oderwać, gorąco oddał się gospodarstwu, ale to mu nie starczyło. Mimo przy-