Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/313

Ta strona została uwierzytelniona.




Kasztelanowa wspomniała Adamowi sama o rodzicach. Uczyniła to, bo jéj na sercu leżało co słyszała o starym ojcu od starościca chełmskiego, który się trochę rozwiadywał o nim i donosił co się w Wólce Brzozowéj działo. Hrabina lękała się pomsty bożéj za cierpienia rodziców, może też chciała wypróbować człowieka i zbadać serce, nad którém pochylała się, nie wiedząc czy w niém jest śmierć, czy życie... Kochała go zawsze szalenie, ale coś jéj mówiło, że ta miłość będzie męczarnią, że on nie ma czucia i przywiązać się nie potrafi: pragnęła więc spróbować go, napomykając o rodzicach, i drżała.
Adam mocno się najprzód zarumienił, matka mu bowiem choć oględnie donosiła, że o nim wspomnieć nie było wolno. Z boku dowiedział się, że gdy raz Dyogenes namówiony przez Annę spytać się odważył ojca, coby uczynił, gdyby syn marnotrawny przybył do jego progu? odparł p. Krzysztof:
— Cobym uczynił? Syn marnotrawny był synem, a ja nie mam dziecięcia! Jeśli przyjdzie obcy człowiek, przyjmę go jak gościa niemiłego, a może wyjdę z kijem na pole, aby się z nim nawet nie spotkać.