Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/316

Ta strona została uwierzytelniona.

308
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

pełką odżywczą na mnie, na nas... na tę przyszłość, o którą się tak lękam.
Hrabina kochając szczerze, stała się prawie zabobonnie pobożną; bała się teraz wszystkiego: kary za odebranie dziecka rodzicom, przeklęctw ich na niego i na siebie... Chciała jakoś mniéj poczwarną uczynić tę miłość biedną, któréj każda godzina zdawała się śmiercią zagrażać.
Poszła natychmiast do kasztelana, który ledwie się ośmielił ją przyjąć, gdyż był bez peruki dla gorąca, a miał na głowie tylko białą czapeczkę nakształt kobiecego czepka, podwiązaną wstążką niebieską, i kładł chciwie pasyans, którego przeważne okoliczności pozbawiały go przez dni kilka.
— Mój drogi — rzekła siadając przy nim i wdzięcząc się trochę żona, — ja ci zawsze dokuczam i przeszkadzam... zawsze nie w porę przychodzę z mojemi interesami... Chodzi tu o naszego wychowańca, pana Adama... Przeszkadzam ci?
— Przeszkadzasz! odparł naiwnie kasztelan, nie spuszczając z kart oka.
— Interes krótki i natychmiast wychodzę... Mnie się zdaje, że Adama potrzebaby, dla saméj przyzwoitości, posłać do rodziców.
— Odesłać, mówisz? rzekł kasztelan z wolna.
— Ale nie, chciałabym tylko, żeby się z nimi zobaczył...
— A! tak, żeby się zobaczył! bardzo dobrze... Król czerwienny.... kładę do damy.... uwalniam dyskę... ósemka idzie na newkę... wyjdzie...
— Uważasz?...
— Uważam, mon amie, uważam... As wolny także...
— Więc ci się zdaje?