Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/322

Ta strona została uwierzytelniona.

314
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

że powinien był przybyć skromnie, cicho, ubogo. Usunęła się z drogi i spojrzała obojętnie na wspaniały zaprząg, który tryumfalnie wjeżdżał w bramy gospody; ale w téjże chwili wychylił się z powozu młody człowiek, a w twarzy jego, acz mocno zmienionéj, pani Krzysztofowa poznała własne dziecko... dziecko, dla którego kozak z Żydem zepchnęli ją z drogi, aby mu szerzéj i wygodniéj było zajechać.
Adam poznał także matkę, ale nie wyskoczył do niéj; owszem cofnął się, rzucił w głąb powozu, obrzydliwy wstyd jakiś serce mu ucisnął: wyglądała tak biednie, tak ubogo!
Biedna kobieta zepsutym na wielkim świecie oczom wydała się tak pokorną, tak maluczką istotą, że się jéj zgniłe serce dziecka zawstydziło. Jej czarny kwefik, jéj suknia ciemna i przenoszona, okrycie stare i pospolite, nadawały całéj postaci bardzo skromną powierzchowność; oczy miała wypłakane, czerwone, zaszłe łzami, głowę pochyloną.
Zatrzymała się poznawszy go, stała jak obłąkana, drżąca, serce jéj biło gwałtownie. Mówiła sobie: — Mógłże on rodzonéj swéj nie poznać? Adaś!“
W istocie Adam ją widział, ale się ohydnie własnéj matki w ubogiéj kobiecie zawstydził. Z ukłonami przyjmowała go gawiedź karczemna w sieni; ona stała na uboczu, z daleka. Adam nie odważył się przy sługach pańskich, w obec tego zepsutego dworu, podbiedz do niéj, paść jéj do nóg, uścisnąć, powitać... Obawiał się, aby się z niego nie śmiano; nie chciał, aby wiedziano kim był: duma i próżność tłumiły w nim uczucie... jeśli je miał!
I gdy Jaśnie Wielmożnego grafa wprowadzono z honorami do izby paradnéj, wykadzonéj świeżo łu-