Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/338

Ta strona została uwierzytelniona.

330
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Po księdza — zawołał rozkazująco — po księdza! Nie bójcie się — dodał poglądąjąc po otaczających — rzecz skończona, jam zupełnie zdrów na umyśle... dyabeł poszedł do piekła... Anusiu! nie płacz proszę, to już ostatni termin... Dokona się wszystko uczciwie i po chrześciańsku. Trochę pobałamuciłem. Boże przebacz, ale to już przeszło. Niech mi zaraz Jędruś siada na kasztanka i leci wprost, przez suche błoto, do wikarego, a prosi, aby wikary wziął z sobą wiatyk i przybywał co rychléj. Teraz się potrzeba modlić i Boga przebłagać.
Podano mu wody, zwilżył usta... otarł zimny pot z czoła, westchnął...
— Anulku — rzekł całując ją w rękę — przepraszam cię moja droga, głupstwo się stało, ale caro infirma... Wszystko się miłosierdziem bożém naprawi.. Bóg wielki przebaczy... patiens quia aeternus.
Zaczął się modlić po cichu...
— Héj! przerwał po chwili: zawołać mi tu gumiennego; powiem mu słowo...
Pobiegli po Hordieja, który nie spał, cała czeladź gwarzyła przy ognisku na folwarku. Oblókł się w świtę nową stary i nadbiegł do pana.
— Co jegomość rozkaże? spytał
— Chodź-no tu bliżéj — rzekł stary — idź-no ostrożnie... weź klucze od strychu... znieś mi zawczasu trumnę: wysypiesz z niéj zboże dla bydła i drobiu... z pyłu ją oczyścisz i postawisz w spichrzu na dole, aby potém łapaniny nie było.
— A na cóż to, z przeproszeniem jegomości? — szepnął Hordiej kłaniając się — kiedy dzięki Bogu zdrowiuteńki...
— No! no! słuchaj ino mnie, wiem już ja co czy-