jąc, że pani śpi od dawna. Odepchnąwszy ją, Julia szybko wpadła do sypialni.
Dziwny, niespodziany obraz oczom się jéj przedstawił.
Krystyna leżała na szezlągu oparta na białéj ręce z wdziękiem posągu; przypominała znaną Agryppinę muzeum neapolitańskiego: może się od niéj nauczyła téj postawy. Drobne jéj nóżki, w białych jedwabnych pończoszkach, wysunięte z pod sukni, zdawały się umyślnie umyślnie ułożone na pokaz i pokusę... Przed nią na podnóżku klęczał pan Adam, patrząc jéj w oczy i uśmiechając się. Szeptali z sobą cicho, nachyleni ku sobie.
Scena ta w lewo ode drzwi wchodowych się odegrywała; oświecała ją jedna słabo płonąca lampa w alabastrowém naczyniu, a wdziękiem układu wyzywała współczesnego jakiego malarza.
Julia niepostrzeżona stanęła w progu oparta o drzwi, i długo dosyć przypatrywała się im, gniotąc serce, które się jéj z piersi wyrywało.
Wzrok jéj napawając się widokiem téj zdrady, coraz siły nabierał, natężenia, grozy, gniewu, zajadłości; nareszcie jako ostry miecz wbił się w Krystynę, która nie widząc jeszcze rywalki, poczuła ją... i z lekkim okrzykiem porwała się z szezlągu.
W téj chwili Julia podeszła milcząca kilka kroków ku nim, — i nim wylękła kobieta potrafiła się zasłonić i uchylić, drżącą, białą dłonią rzuciła jéj w twarz... policzkując bezwstydnicę...
Potém splunąwszy ze wzgardą i rzucając z dłoni rękawiczkę, która dotknęła jéj twarzy, spojrzała na Adama, który stoczywszy się z podnóżka, na kolanach na posadzce, przerażony, z rękami załamanemi zdawał się błagać litości.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/358
Ta strona została uwierzytelniona.
350
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.