ję los, imię, rękę, opiekę głośną i jawną rodziny; ty mu nic prócz wypełzłych wdzięków dać nie możesz...
— Więc to nie jest człowiek! zaryczała Julia; więc to na sprzedaż niewolnik, którego kupujesz sobie!... Mogłaś sobie kupić innego, a nie kraść mi go... złodziejko!
Na chwilę w głosie jéj zawrzał śmiech szyderski, ale łkanie go stłumiło. Rzuciła się ku Adamowi, chcąc go uścisnąć, ale młodzik się cofnął, a ręka Krystyny odtrąciła go na szezląg i wskazała mu rozkazująco miejsce po za sobą.
Biedna opuszczona płakała, rzucała się, chodziła po salonie zataczając się, a widok téj strasznéj boleści, nieméj, rozpaczliwéj, nie czynił wrażenia na téj zimnéj parze, która na nią patrzała jak na widmo obłąkane, Nagle Julia schwyciła nóż leżący na stole, rzuciła się ku Adamowi i pchnęła go nim w piersi. Ale uderzenie to było słabe i niezręczne, nóż tępy, a Krystyna i Adam zdołali cios odwrócić i wyrwać z jéj dłoni żelazo... Hrabina padła na posadzkę, wijąc się w konwulsyach bolu i płaczu.
— Na Boga! zawołała Krystyna — ludzie posłyszą, nadejść kto może. Możnaż się było spodziewać takiego szaleństwa!.. Adamie, idź WPan i każ natychmiast konie zaprzęgać... jedziemy razem, ty ze mną... Ja tu chwili dłużéj pozostać nie mogą... prędzéj... prędzéj!
Na te słowa posłyszane czy odgadnięte, Julia porwała się z ziemi.
— Ja go nie puszczę! zawołała; on nie pójdzie ztąd, on jest mój! jam go kupiła przecię wstydem, hańbą, sercem... Zwołam ludzi, popełnię gwałt... każę bezwstydnicę osmagać... Nie dam go!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/361
Ta strona została uwierzytelniona.
353
DOLA I NIEDOLA.