Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/368

Ta strona została uwierzytelniona.

360
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

dawnego mienia, które z nieboszczykiem mężem zadłużyła; kłopoty majątkowe, których dawniéj doświadczyła, nauczyły ją więcéj rządności, wiek dojrzalszy uczynił prawie oszczędną. Mąż musiał się stosować do jéj woli i był posłuszny.
W istocie przybrany ten małżonek młody, który dogadzał miłości własnéj kobiety, chlubiącéj się najpiękniejszym mężczyzną w Warszawie, trzymany był w dość ostrych klubach, ale tak, aby ich nie czuł zbytecznie. Hrabina nie kochała go zbyt zapalczywie, ale była o niego zazdrosną, obchodziła się z nim trochę jak z młokosem i studentem, nie dozwalała rozporządzać niczém. Była dobrą dla niego i łagodną, ale panią.
Adam, który sądził, że tu dopiero swobodnym będzie, poczuł się w wywatowanéj bawełną niewoli. Kajdany były złote, brylantowe, kwiatkami upstrzone, ale ciężyły jak wszelkie więzy.
Jedném słówkiem czasem, w chwili rozdraźnienia, hrabina dawała mu poczuć gorzko, że go wyciągnęła z niczego, że go, jak mawiała; uszczęśliwiła, podniosła... Adam miał sobie wyznaczoną pensyę miesięczną, wystarczającą na potrzeby, zbyt szczupłą na fantazye; interesa były w rękach pani, a ilekroć on się sam chciał do nich wmieszać, zbywała go milczeniem znaczącém, z marszczkami na czole, udając, że nie słyszy, że nie widzi lub nie rozumie. Cała służba domowa zacząwszy od dziwnie brzydkich, jakby naumyślnie dobranych garderobianek, aż do stróża kamienicy, miała ciche posłannictwo szpiegowania pana i donoszenia o wszystkich jego obrotach. Rozkazy wydawane przez niego proprio motu, gdy przechodziły pewny zakres, szły przed spełnieniem po konfirmacyę do wszechwładnéj pani.