Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/371

Ta strona została uwierzytelniona.

363
DOLA I NIEDOLA.

Ma chère cousine, wiesz, że wszystko jest u nas dostępne dla wszystkich, kiedy się kto do tego wziąć tylko umie; ale mnie się zdaje, że zbytnią troskliwością o męża, psujesz mu drogą...
— Ja? wujaszku! spytała Krystyna — a to jak?
— Ty go annihilujesz, odparł kuzynek; on nic nie robi, nie ma znaczenia, bo nie ma woli, bo nie może pokazać czy ma jaki talent w istocie. Pochłonęłaś go jak wszystko co cię otacza, moja czarownico... Ale potrzeba z dwojga jedno wybrać: albo chcieć dla niego tylko błyskotek pozornych, albo żądając wyniesienia istotnego, dać mu do niego prawa.
Hrabina zacięła usta.
— Ja wiem — rzekł hetman, — o co ci chodzi, filutko! Jesteś i chcesz być panią u siebie, panią i nad nim; boisz się, aby cię rumak nie uniósł, gdy mu cugli popuścisz, byś z pani nie została niewolnicą. Przyznaj się? Ale tu potrzeba wybierać... Jeżeli będzie sam przez się nic nie znaczącym, zostanie zawsze słomianym dygnitarzem... Niechże coś przecię robi, niech się da poznać; ma talent, ma głowę, pieścisz go pani.
Hrabina potrzęsła tylko głową, nie śmiała nic odpowiedzieć.
— Możecie go użyć przecię, odezwała się po chwili: lui et moi nous n’en demandons pas mieux.
— No, to spróbujemy, rzekł hetman. Ale jeszcze jedno, moja droga kuzynko... Souffrez que je vous en parle à coeur ouvert: nie wiem doprawdy jakiéj barwy jesteście, w waszym domu bywają ludzie wszelkich odcieni, nie wiemy czy na was rachować możemy. Jeżeli starosta jest z królem, wypadałoby, aby się wyraźniéj desynował.