Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/379

Ta strona została uwierzytelniona.

371
DOLA I NIEDOLA.

nie spojrzeć śmiało, udawać, że się nie widzi. Mnie się zdaje, że dla was obu lepiéjby było choć powierzchowną przywrócić zgodę?
Julia, któréj to było właśnie najgorętszém pragnieniem, któréj serce biło na samą myśl podobną, potrafiła się wszakże utrzymać na pozór chłodną, i odparła po chwilce zastanowienia:
— Rzecz to jest małéj wagi, moja kochana de Rive. My kobiety, gdy chcemy, gdy potrzeba, umiemy ocierając się o siebie nie widzieć siebie, niewiele nas to kosztuje... Ja nie bardzo pragnę zgody, któraby mnie postawiła z innych względów w położeniu fałszywém; ale cóż sądzisz! przecięż ja pierwszego kroku do nich uczynić nie mogę. Krzysia bądź co bądź, jako przyjaciołka od lat dziecinnych, znalazła się względem mnie niegodnie — elle m’a manqué.
— Ale serce! ale passya! ona kochała!
— Nie mówmy o tém; dosyć, że zdradziła.. że... Zresztą — dodała z uśmiechem przymuszonym Julia — są przecię pewne konwenanse socyalne: ja mam niby prawo się gniewać — no! więc potrzeba, ażeby mnie przeproszono.
I uśmiechnęła się jeszcze wpatrując w pośredniczkę. Pani de Rive, która była u szczytu radości, że traktowanie się powiodło, rzuciła się ją ściskać uszczęśliwiona.
— A! tyś prawdziwy anioł! zawołała; ty masz słuszność zupełną... Vous ètes adorable! elle doit faire une amande honorable... i zrobi to... pozwól, każ, decyduj, ja mogę wam usłużyć, uczynię jakby od siebie, z własnego domysłu krok jaki.
— Ja? ale nie, nie każę, nie proszę, nie chcę, nie!