Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/382

Ta strona została uwierzytelniona.

374
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

rycerzem, Koloandrem, czy jakim romansowym pasterzem arkadyjskim?
— Tak... ale wspomnienia!
— Moje oczy zwrócone są naprzód, przed siebie, nie po za mnie — odparł Adam. Kto się plącze przypomnieniami, ten nie może postąpić śmiało naprzód... Całe twoje dziesięcioro przykazania było przynajmniéj zbyteczne, a nie mówię już jak nieprzyzwoite!
Krystyna błysnęła oczyma.
— Nieprzyzwoite? Menagez vos expressions, mon cher, dodała; — ja nie popełniam nigdy nic nieprzyzwoitego... sachez le bien... Żartujesz z rzeczy, która dla mnie wcale nie jest śmieszną... Radzę jeszcze raz nie próbuj mnie oszukać, bo się nie dam, ani wielkiemi słowy, ani słodkiemi wyrazami.
— Wiem o tém — rzekł Adam z uśmiechem — próbować nie myślę. Zresztą spodziewam się przecię, że wierzysz mi, iż cię kocham.
— Dość — przerwała Krystyna — nie lubię być głaskaną jak pieski kiedy burczą... Co mi po słowach! nie przekonasz mnie niemi; jam powinna czuć, że mnie kochasz...
Adam zbliżył się i pocałował ją w czoło.
— A! jakżeś ty głupi! zawołała Krystyna, śmiejąc się i ruszając ramionami. Przekonywam się, że twoja sława dowcipu trochę jest przechwalona: zaczynasz być naiwnym!
Adam prawie się uczuł obrażonym, zaczerwienił się; ale pomyślawszy nieco, ochłonął, spuścił głowę i ostygł... Krystyna postrzegła, że go obraziła, i chciała to zaraz naprawić. Uśmiechnęła się, poklepała go po twarzy i dodała: