Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

32
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

czéj spekulantem na chłopcach stał się od niedawna, gdyż wprzódy różnych chlebów próbował, a żadnego jakoś najeść się nie mógł. Ostatnim razem był zawiadowcą ogrodu i pomarańczarni u Sapiehów w Kodniu; ale tu pokłóciwszy się z marszałkiem dworu, który do jego appartamentu chciał się wtrącać, poszedł na niezawisły chleb, młodzież zamiast płonek hodować. Szło mu w istocie nie tyle o to, aby się chłopcy uczyli, ile żeby z nimi jak najmniéj miał biedy, a z nich jak najwięcéj korzyści. Karmił ich wedle kontraktu, ale spekulował na wszystkiém; zresztą na obroty młodzieży, byle władze szkolne o nie się nie upominały, nie zbyt troskliwém patrzał okiem.
Młody Adaś nie był utrzymywany nazbyt ostro; przytém jakoś mimo swojego ubóztwa imponował imieniem i postawą Zamszycowi, który się go trochę lękał, choć się do tego nie przyznawał i nadrabiał miną. Życie chłopca szło dosyć swobodnie, a nauki tyle w nim było tylko, co z musu nauczyciele wcisnęli. Folgowano Adasiowi, widząc, że na uczonego nie wyjdzie, a tyle co szlachcicowi potrzeba, umieć będzie, bo ma pojęcie łatwe, a ochoty niewiele. Zamszyc go unikał, czując, że go chłopak nie lubi, przedrwiwa i drugich na niego podburza... Nie śmiał go zbytnią łagodnością ośmielać, ani surowością draźnić; najczęściéj nahałasowawszy się z daleka, umykał nie czekając ostatka.
Jednego pięknego poranka jesieni — a było to święto jakieś kościelne i lekcye wakowały — Adam wybiegł z towarzyszami bawić się na cmentarz: było to najbliższe miejsce do grania w piłkę i biegania w zawody. Cieniste stare lipy wabiły tu często Adama z kilku młodszymi współuczniami. Lubił tu rozpo-