stwy gęstego błota wyglądały bronzy i ozdoby wytworne. Drzwiczki same zajmował prawie całe, malowany herb wielkich rozmiarów, rozpościerający się na gronostajowym płaszczu, z hrabiowską u góry koroną. Bystre oko Adama postrzegło zaraz na wierzchu rodzinny Topór... i serce mu uderzyło gwałtownie. Z tyłu, po bokach, od przodu, poprzyczepiane i powiązane były tłomoki, skrzynki, pudełka, a ze środka wyglądał także obfity pakunek, mnóztwo rzeczy... parę twarzy niewieścich. W téj arce Noego siedziały, jak widać same kobiety.
Za nią szedł zaraz drugi powóz mało co mniejszy, równie ciężko obładowany, w którym dwóch mężczyzn siedziało. Szedł jeszcze i trzeci w końcu, rodzaj podróżnego furgona ze służbą płci obojéj, dosyć wesołą, razem z ładownym wozem kuchennym, któremu towarzyszyli konno dwaj kozacy dworscy w liberyi granatowéj z karmazynem, w czapkach o zwiesistych wierzchach i z pistoletami w olstrach siodeł.
Cała ta kalwakata miała pozór pański a wspaniały. Zaledwie się zatrzymała, natychmiast ciekawy tłum uliczny zbierać się koło niéj i otaczać ją począł... Nie wiedzieć zkąd całe żebractwo miasteczka, kulawy Żydek, bez ręki chłopak, ślepy dziaduś i kobieta na wózku, obstąpili przybyłych.
Z drugiego powozu rzucono kilka groszaków, a kozacy grzecznie, ale stanowczo zabrali się do oczyszczenia placu.
Z pierwszéj landary wyjrzała blada twarz kobieca, bardzo pięknych, nieco zmęczonych rysów, dość jeszcze młoda. Na widok jéj szybko z drugiego powozu wysiadł mężczyzna, którego wieku trudno było odgadnąć, upudrowany, czerwony, dosyć brzydki, w po-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.
34
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.