Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

35
DOLA I NIEDOLA.

dróżnych sukniach zapylonych, o lasce: zbliżył się z wolna ziewając do drzwiczek landary.
Mon cher, — odezwała się do niego kobieta — każcie się dowiedzieć w kościele, czy nie mogłabym być na mszy? Możebyśmy się tu wstrzymali na pół godziny dla wytchnienia? Bardzo się czuję jakoś znużona tą nocną jazdą... Te szkaradne podlaskie drogi... te grobelki bez końca...
— Niechże idzie Tyrakowski — odparł mężczyzna, i kiwnął ręką na stojącego nieopodal niepoczesnego dworaka, któremu wskazał kościół. — Jeżeli chcesz mon ange — dodał powoli — to niech się tu kozacy o jaką gospodę rozwiedzą, i nim ty mszy wysłuchasz, wszystko do śniadania przygotują.
— A! bardzoby to było dobrze odpowiedziała kobieta: une excellente idée...
W chwili gdy te słowa z westchnieniem na pół do ziewania spazmatycznego podobném domawiała piękna pani, stojący w furtce piękny, uśmiechający się Adaś wpadł jéj w oczy.
Rozparł on swych towarzyszów i wysunął się naprzód, aby być widzianym.
— A! patrzże kasztelanie — zawołała kobieta wskazując na niego — cóż to za śliczny chłopak! un cherubino d’amore...
Adaś czy się domyślił, czy przeczuł, że o nim była mowa, pokraśniał cały, a ta krew wytryskująca mu na twarz, jeszcze go uczyniła śliczniejszym.
Mężczyzna czerwony odwrócił się, popatrzał, i rzekł dosyć obojętnie po francuzku:
— Istotnie, piękny chłopiec... bardzo piękny chłopak; musi to być szlacheckie dziecko.