docznie chciała być jeszcze młodą, młodą zawsze, choćby kosztem największym, zrzeczenia się dostojności, jaką wiek nadaje.
Dla takiego chłopaka jak Adam, ta pieszczona twarzyczka wielkiéj pani, cała otulona w koronki i jedwabie, cała przesiąkła miękkością i zbytkiem, musiała się wydać dziwnie ponętną i uroczą. Najwspanialsza a zdrowa i spokojem tchnąca piękność, nie byłaby na chorobliwie roznamiętnionym marzeniami chłopaku uczyniła takiego jak ten zwiędły kwiatek wrażenia. Dodajmy, że wyraz tego oblicza smutnéj ruiny, był rozpaczliwie wyzywający i namiętny, że czarne te oczy, do których spłynął cały ogień dawnego życia, zdawały się gorzeć namiętnością nienasyconą a chciwą. Pod strzałami tych wejrzeń wlepionych w niego, Adam stał nieustraszony, uśmiechnięty, szczęśliwy; miłość własna jego była połechtana, a serce biło w piersi jakiémś po raz pierwszy w życiu rozbudzoném pragnieniem.
Piękna pani zdawała się nie módz nasycić widokiem ładnego chłopaka, — i gdy pan Tyrakowski pobiegł do kościoła zadysponować, aby Pan Bóg był gotów na rozkazy hrabiny, a sam hrabia ziewając, stał na uboczu ze złotą tabakierką w ręku, zamyślony i zmęczony. Hrabina wciąż wychylona przyglądała się Adamowi, Adaś hrabinie. Obok niéj w powozie, oprócz psa bonończyka, zdrzemanego na wygodnych poduszkach, siedziała sucha, długa, mocno ospowata panna lat dojrzałych, która po nad głową pani kasztelanowéj przypatrując się także młodemu chłopcu, złośliwie zagryzała usta. Hrabina chwyciła ją żywo za rękę i odezwała się po chwili:
— Ale spojrzże Pamelo, jak ten chłopiec jest śliczny!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.
37
DOLA I NIEDOLA.