Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

43
DOLA I NIEDOLA.

Kasztelan począł tylko językiem w ustach kręcić i oczyma szukać przedmiotu jakiego daleko; niedostrzeżony uśmieszek przebiegł mu po wargach.
— A jeżeli go przyzwyczaimy do zbytkowniejszego życia, a potém będziemy musieli porzucić?... — rzekł cicho.
— O! niepotrzeba bo zawczasu stawiać tak strasznych problemów! Zobaczysz, wykierujemy go na człowieka, bylebyś mi dopomógł!
Kasztelan kiwnął głową przyzwalając.
Dosyć uradowana z rozmowy, hrabina rzuciła okiem na Adasia, który szedł z tyłu czerwony, zawstydzony, niespokojny, ale zarazem dumny, że z tak wielkiém państwem kroczył przez miasteczko, a współuczniowie, których tłum ciekawy napełniał ulicę, widzieli go w ich orszaku.
Tak doszli do gospody, a hrabina skinęła na niego, aby do przygotowanego dla nich pokoju szedł razem z nimi. Kasztelan kazał sobie dać osobną izdebkę, aby się trochę przebrać i odpocząć; pozostała tylko Pamela, ale odsunęła się i usiadła w oknie, aby pani nie być na zawadzie.
Podano czekoladę w srebrnych imbrykach na złocistych blatach, ciastka wydobyto z podróżnych zapasów, wodę we flaszkach kryształowych, i cały wytworny przyrząd śniadania, wedle obyczaju pańskiego. Nie zważano wcale, że państwo byli w drodze: musieli wszędzie mieć to, co zwykle miewali w domu, i być zawsze jak u siebie.
Kasztelanowa zrzuciła pokrywające ją dulietki i chustki, poszła do zwierciadła poprawić włosy, otarła się jakąś wodą otrzeźwiającą, i odświeżona jakby cudem, odwróciła się ku młodemu chłopakowi z uśmie-