Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

45
DOLA I NIEDOLA.

minała sobie tylko z głuchéj tradycyi, że czasem rodzice mocno przywiązują się do dzieci, a szczególniéj gdy mają jedno tylko. To ją zaniepokoiło nieco.
— I rodzice bardzo zapewne Wpana kochają? — dodała.
Adaś nie wiedział co odpowiedzieć, pomyślał i instynktem jakimś rzekł cicho:
— Czy ja wiem?
Odpowiedź ta pełna była niepoczciwego znaczenia.
Il est adorable de naiveté! — odezwała się pani do Pameli, która wciąż z wielką uwagą przypatrywała się ulicy.
— A Waćpan kochasz też mocno rodziców? — dodała piękna pani.
— Ja? ja? — wybąknął chłopak — ale jakże... wszakżem powinien ich kochać?
Ta druga odpowiedź była na pozór dziecinna, w istocie chytra i zdradziecka. Adaś nie śmiał się przyznać do miłości dla rodziców, bo się lękał, aby to nie przeszkodziło kasztelanowéj pomyśleć o jego przyszłości, którą już przeczuwał i zgadywał. Słówko, to małe w istocie, kryło w sobie zbrodnię; cały w niém przyszły malował się człowiek, gotowy uczucie i obowiązki dla samolubnych widoków poświęcić.
— A chciałżebyś od rodziców i ze swych stron rodzinnych się oddalić? — mówiła daléj, patrząc mu w oczy kobieta.
— Ja? — spytał mieszając się Adam.
— Myślałeś kiedy, co poczniesz z sobą?
— O! nieraz.
— Czegożeś pragnął?
— Dostać się do stolicy... i wyjść na człowieka — dodał żywo chłopak, — tego jednego zawszem pragnął.