Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

52
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— A nie, to do księdza rektora dam znać.
— Daj znać, i owszem...
— Przecięż za pół roku siako tako odebrałem ordynaryę i zapłatę.
— To ją sobie zatrzymasz...
Adaś naprędce dokończywszy listu, bez zastanowienia rzucił go na stół, skłonił się towarzyszom broni i stołu, uśmiechnął zwycięzko, i jak motyl wylatujący z wiążącéj go gąsiennicznéj powłoki, wyskoczył niosąc swój tłomoczek na ulicę. Zamszyc nie zrzucając okularów z czoła, ledwie porwawszy dla przyzwoitości czapkę, pobiegł za zbiegiem w tropy. Ale że cała ta scena już nieco opóźniła Adasia, ekwipaże kasztelaństwa stały przed gospodą i zdawały się tylko oczekiwać na przybywającego. Czerwony kasztelan siedział już w swym koczu z Tyrakowskim, a z landary wyglądała piękna główka hrabiny, szukająca niespokojnemi oczyma; biała ręka dawała mu znaki, by co najprędzéj przybywał, bo kasztelan, któremu przerwano pasyans, mocno się na zwłokę niecierpliwił. Adaś oddał tłomoczek kozakowi, który naprzeciw niemu podbiegł, a sam, zręcznie i chyżo jak uciekający od pogoni złoczyńca, rzucił się na wskazane mu miejsce. Zamszyc, który śpieszył upomnieć się o zbiega, ledwie nadążył do drzwiczek, gdy się te już zamknęły; zdjął czapkę mając rozpocząć mowę: gdy wtém konie ruszyły, a dawny wychowaniec szyderskim go tylko pożegnał ukłonem.
Nie dając się tak łatwo zbyć, pedagog podbiegł lekkim kłusem do kasztelana ze zdjętą kapuzą, a czerwony pan ze zdjętéj pokornie czapki wnosząc, że prosi o jałmużnę, rzucił mu naprędce złotówkę... W téj chwili cała kalwakata, z ogromnym łoskotem, klas-