przebaczę sercu ojcowskiemu zadanego ciosu; chcę wiedzieć prawdę — samą tylko prawdę.
Zamszyc z drobnostkowością człowieka, który nie umie rozeznać szczegółów ważniejszych od nieznaczących, rozpoczął historyę całą. Pan Krzysztof słowem jéj nie przerwał. Byli u fórtki dziedzińca, gdy się opowiadanie skończyło, a naprzeciw nich wyszła Anna i Baltazar, ciekawi jakiego to gościa stary z sobą prowadzi.
— Terazże milcz mi lub kłam, zawołał p. Krzysztof. Jeśli się czegokolwiek domyśli, biada tobie... Zabiłeś mię, nie zabijajże mi kobiety... Ja to jeszcze przeniosę... onaby mi umarła... milczeć.
— A to kochany nasz Zamszyc! — zawołała wesoło, ale razem niespokojnie Anna, poznając go — to wiadomość od Adasia?
— Jechał do Łomaz ze swojemi interesami — przerwał żywo Krzysztof — wstąpił do nas, aby nam dać wiadomość o dziecku. Adaś nie pisał, ale zdrów i uczy się dobrze...
Jak się masz Baltazarze? dodał postrzegłszy dopiero stryjecznego, — jak się masz?
— Mam się jak stary grzyb zawiędły; ot widzę, żem choć raz w dobrą godzinę przyjechał, bo mi się najczęściéj zdarza, i mam to do siebie, że zawsze prawie biedę jaką przywiozę... Choć ten raz zmieniła się natura.
Pan Krzysztof miał siły tyle, że się uśmiechnął.
— A jakże tam nasz Adaś? mów panie Zamszyc, zawołała Anna.
Zamszyc jąkał się, ale kłamał, bo go wzrok przeszywający ojca podbudzał; stary Krzysztof pomagał mu też jak mógł.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.
62
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.