Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

64
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

no go ty na spytki: może się co Adasiowi stało? Wygląda tak, jakby coś w sobie dusił...
— Ale co ci się śni! — odparł mąż — jużem ja go dobrze wymacerował nimeśmy tu pieszo doszli. Adasiowi nic. Zamszyc sam ma swoje kłopoty domowe.... Ktoś mu tam zawinił i w porę nie wypłacił... Boję się, żeby dziecko na tém nie cierpiało, bo coś bardzo piszczy na niedostatek.
— Możeby mu czém pomódz z domu? — rzekła frasobliwie gospodyni.
— E, poczekaj-no z tém; przyjdzie na to pora: nie trzeba się śpieszyć.
Po wieczerzy, odprawiwszy żonę do alkierza, pan Krzysztof skinął na Zamszyca i Baltazara, aby z nim wyszli; a że noc była ciepła i miesięczna, poszli niby odetchnąć ku wiosce i krzyżowi. Była to zwykła w Wólce Brzozowéj przechadzka, bo w inną stronę niż tu i do lasku po za dworem, nie było nawet ścieżki.
Choć mu już Zamszyc wprzód całą rozpowiedział sprawę, choć i list Adasia coś też mówił, Krzysztof potrzebował szerzéj o tém pomówić i zlać z serca ten ukrop, który je parzył. Baltazar nie był mężem do rady, ale zawsze jako stryjeczny brat i dusza poczciwa, zbytecznym przy rozmowie być nie mógł.
Gdy dobry kawał ode dworu odeszli, a pan Krzysztof obejrzał się, że ich nikt z dworskich podsłuchywać nie może, ujął silnie za rękę brata myśliwca i dopiero mówić począł, tchnąwszy piersią wprzód, jakby z niéj chciał wielkie brzemię zrzucić.
— Czy wiecie panie bracie, co mi ten człowiek przywiózł? rzekł powoli — i dla czegom u wieczerzy spo-