Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

74
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

jak w domu po ogrodach i dziedzińcach. Było tam może nieco z ich powodu szkody na podwórku, bo łakomsze a mniéj sumienne porywały się i na drób niedorosły, ale więcéj pociechy i wesela z tych poważnych skrzydlatych przyjaciół. Bo gdy bywało, pierwszy bocian przyleci zbrukany i wychudły z dalekiéj wędrówki, a zaklekocze na drzewie obnażoném z liści, to już na pewno wiosna, nowe lato się rozpoczyna, i wszystko co żywe wybiega ze dworu, i z oficyn, i z folwarku, witając go jak starego przyjaciela; a gdy gromadzić się poczną do odlotu, i siądą na łąkach, gdyby wojsko, to znowu smutek i pożegnanie tęskne. Puste gniazda, jak izby po odjeździe gości, nienaruszone stoją do przyszłéj wiosny, a jeśli które wiatr przypadkiem obali, kładą zaraz na jego miejsce stare koło, lub trochę gałęzi, by za powrotem gospodarz miał zapomogę, i nie poszedł sobie szukać służby gdzieindziéj.
Chłopcom nieraz przez ciekawość chciało się dostać do jaj bocianich, i podpatrzyć co też one tam robią? jak sobie gospodarzą w swéj chacie? ale pod najsroższą karą było to zakazane, i ledwie wisus bez czci i sumienia mógł się takiego występku dopuścić. Nie jedno okulawiałe stare bocianisko zamieszkiwało przy kuchni na łaskawym chlebie, obrukane, szare, smutne, bo go już bracia nie przyjmowali, bo ten dworak ludzi obcym już się stawał swobodnym mieszkańcom gniazd okolicznych.
Bociany zaborzowskie żerowały we dnie po swojemu po sąsiednich błotach i lasach, a było po nich zaraz można poznać co się na niebie święci; bo kiedy bocian chodzi po błocie, pewno posucha, a gdy żab szuka w polu i na wzgórzach, niezawodnie plucha za